Film Przeklęta (Cursed), wyreżyserowany przez ikonę horroru Wesa Cravena, to produkcja o dość nietypowym klimacie, który łączy elementy klasycznego horroru z humorem i autoironią. Craven, znany z hitów takich jak Krzyk czy Koszmar z ulicy Wiązów, podejmuje tutaj tematykę wilkołaków w sposób, który odchodzi od mrocznej tradycji i oferuje bardziej rozrywkowy charakter, balansujący między grozą a zabawą.
Czy to się sprawdza?
Dla miłośników horrorów klasy B, którzy nie traktują gatunku śmiertelnie poważnie, Przeklęta może być całkiem przyjemną podróżą w stronę lżejszego kina grozy.
Przeklęta nie należy do produkcji, które spowodują bezsenność. Wes Craven zastosował typowe dla siebie elementy zaskoczenia i jump scare’y, które potrafią podnieść poziom adrenaliny, ale całość jest raczej osadzona w formule „horroru na luzie”. Film raczej bawi się konwencją, niż nią przeraża. Krwawe sceny i efektowne przemiany w wilkołaki z pewnością robią wrażenie, jednak ich intensywność nie jest przytłaczająca. Wiele momentów wydaje się wręcz karykaturalnych, co może przypaść do gustu widzom ceniącym humorystyczne podejście do klasycznych motywów horroru.
Głównym wątkiem filmu jest historia Ellie (Christina Ricci) i jej brata Jimmy’ego (Jesse Eisenberg), którzy po nieszczęśliwym wypadku samochodowym zostają zaatakowani przez nieznane stworzenie, które okazuje się być wilkołakiem. Przemiana w te legendarne stworzenia sprawia, że oboje muszą zmierzyć się nie tylko z nadludzkimi zdolnościami, ale też z konsekwencjami, jakie niesie ze sobą klątwa. Motyw wilkołactwa, choć klasyczny, jest tutaj ukazany w sposób przerysowany, a sama groza jest mieszanką horroru i komedii. Film eksploruje zarówno fizyczne, jak i emocjonalne zmiany bohaterów, wprowadzając elementy nadnaturalnego dramatu rodzinnego.
Przeklęta nie boi się krwi, ale daleko jej do mrożących krew w żyłach horrorów gore. Efekty specjalne użyte do pokazania przemian w wilkołaki są efektowne i czasem zaskakują, ale dla widza przyzwyczajonego do dzisiejszych efektów mogą się wydawać nieco przestarzałe. Sceny pełne akcji i grozy są stosunkowo lekkie i przystępne, co sprawia, że film może być dobrym wyborem nawet dla osób, które zazwyczaj unikają bardziej drastycznych horrorów.
Historia w Przeklętej jest dość prosta i przewidywalna, ale jednocześnie dostarcza odpowiednią dawkę rozrywki. Choć scenariusz nie jest skomplikowany, sceny dynamicznie się przeplatają, a widzom łatwo jest wczuć się w sytuację bohaterów. Fabuła nie wymaga dużego skupienia ani głębokiej analizy, co sprawia, że film ogląda się lekko. To idealny wybór na wieczór w gronie znajomych, którzy cenią sobie horror w humorystycznej otoczce.
Klimat Przeklętej to kombinacja ciemnych, nocnych scen i klaustrofobicznych ujęć, które mają zbudować nastrój niepokoju, ale jednocześnie nie odbierają filmowi lekkości. Nastrój przeplata grozę z elementami humoru, tworząc atmosferę w stylu horroru komediowego. Jest to cecha, która wyróżnia film w kontekście innych dzieł Cravena, znanych z bardziej intensywnego tonu.
Christina Ricci w roli Ellie wnosi do filmu swoją charakterystyczną, nieco mroczną osobowość, która świetnie współgra z postacią mierzącą się z nadnaturalnym przekleństwem. Jesse Eisenberg jako jej brat Jimmy dodaje fabule elementów komediowych, a jego styl gry sprawia, że widzowie łatwo mogą wczuć się w perypetie bohaterów. Christina Ricci i Jesse Eisenberg dobrze oddają dynamikę rodzeństwa, które zmaga się z nadprzyrodzonym problemem, co sprawia, że widz szybko angażuje się w fabułę.
Przeklęta to film, który sprawdzi się jako lekki horror na wieczór, zwłaszcza dla osób ceniących klasykę wilkołaków w przystępnej, nieco komediowej oprawie. Dla wielbicieli filmów o wilkołakach, jak i dla fanów samego reżysera, Przeklęta to ciekawa, choć niepozbawiona wad, propozycja na wieczór z horrorem.
Archiwum miesiąca: październik 2024
Tengu – Demony Zemsty Grahama Mastertona
Tengu – O japońskich duchach przeszłości i koszmarze, który nie zna granic czasu…
Czy literatura grozy może być czymś więcej niż opowieścią o potworach i koszmarach? W przypadku Tengu Grahama Mastertona odpowiedź jest twierdząca. To nie jest typowy horror o demonach – to mroczna, pełna kulturowych odniesień historia o zemście, której korzenie sięgają II wojny światowej i tragedii zrzucenia bomby atomowej na Japonię. Masterton sięga tu do japońskiej mitologii, wskrzeszając Tengu – pradawne demony, które przypominają o żalu i nienawiści, nieuleczonych ranach, które nigdy nie przestają krwawić.
Powieść zaczyna się od starożytnego rytuału, który ma przywołać Tengu, by ukarały Amerykę za masakrę w Hiroszimie. Te mityczne istoty, będące częścią japońskiego folkloru, stają się w powieści gniewem natury i stróżami utraconego honoru, które nie spoczną, dopóki ich misja nie dopełni się w pełnym krwi triumfie. Gdy śmierć przybiera nadnaturalne formy, amerykański były agent wplątany w zagadkę tych morderstw staje przed zadaniem, które przekracza jego rozumienie świata. Ta historia nie prowadzi nas tylko przez makabryczne obrazy, ale skłania do pytań o ludzką winę i odpowiedzialność za ból zadany drugiemu człowiekowi.
Masterton genialnie oddaje klimat Japonii, przesyconej duchami przeszłości i etosem honoru, co sprawia, że Tengu nie jest zwykłym horrorem, lecz wciągającą opowieścią o skutkach decyzji, które zmieniają bieg historii. Przenosi nas w głąb ciemności nie tylko dlatego, by nas przestraszyć, ale by zastanowić się nad tym, jakie demony drzemią w nas samych.
Dla fanów horroru i japońskiej kultury to pozycja obowiązkowa. Masterton w Tengu nie tylko przerazi, ale też pokaże, jak mroczne mogą być konsekwencje ludzkich działań – konsekwencje, przed którymi nawet śmierć nie chroni.
Indiański demon w horrorze Kostnica Grahama Mastertoona
„Kostnica” (oryg. „Charnel House”) – W powieści Kostnica Grahama Mastertona stajemy naprzeciw starożytnego, indiańskiego demona Kujota, który powoli budzi się w mroku i odradza w murach ponurej, zapomnianej rezydencji. Jego plany są przesiąknięte czystym, pierwotnym złem – nie ma litości, tylko zniszczenie. Przeciwko nadciągającej zagładzie staje John Hyatt, pracownik wydziału sanitarno-epidemiologicznego, choć nie wie, w jak potworną walkę zostanie uwikłany.
Pewnego dnia w jego biurze pojawia się tajemniczy starzec, przerażony i przekonany, że jego dom… oddycha. Stare mury wydają dźwięki bijącego serca, a powietrze wibruje niepokojem. Hyatt, początkowo rozbawiony, szybko odkrywa, że to, co czai się w głębi domu, wykracza poza wszelką logikę. Spotkanie z niewyobrażalnym koszmarem staje się początkiem grozy, której nie da się zapomnieć.
Sceny, w których demon Kujot zaczyna swoją brutalną ofensywę, są nie tylko przepełnione napięciem, ale i makabryczne. Masterton kreuje je z taką siłą, że krew i przerażenie wylewają się z każdej strony, dostarczając najmocniejszych, krwawych wrażeń, jakie tylko potrafi stworzyć mistrz brytyjskiego horroru.
Masterton, jak zwykle, umiejętnie buduje nastrój grozy i napięcia, co jest jednym z jego znaków rozpoznawczych. Opisy są szczegółowe, a atmosfera gęsta od tajemnic i niepokoju. W powieści przewija się wiele brutalnych scen, zgodnie z typowym dla Mastertona podejściem do horroru, w którym nie unika on makabry i krwawych szczegółów.
Kostnica” to solidny horror z mrocznym klimatem, który z pewnością spodoba się fanom Mastertona. Jednak jak w wielu jego powieściach, niektórzy czytelnicy mogą odczuwać, że fabuła rozwija się zbyt szybko, a niektóre wątki nie są do końca rozwinięte. Sceny brutalne i krwawe mogą być zbyt mocne dla niektórych odbiorców, co jednak jest typowe dla twórczości brytyjskiego pisarza.
„Kostnica” (oryg. „Charnel House”) to pełnokrwisty horror, który łączy w sobie elementy klasycznej historii o nawiedzonym domu z typową dla Mastertona brutalnością i napięciem. Książka ta jest godna polecenia dla fanów horroru, którzy lubią atmosferę grozy i nie stronią od krwawych scen. Choć może nie jest to najbardziej innowacyjne dzieło Mastertona, nadal potrafi trzymać w napięciu i dostarczać dreszczyku emocji.